Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 04
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
rozklekotanym nepalskim autobusem ja i Kasia nawet w naszych najśmielszych wyobrażeniach nie przeczuwałyśmy tego, co nas czeka. Po uciążliwej drodze wśród pokrytych tropikalną dżunglą gór i dwugodzinnym marszu z bagażem na plecach pieszo przekroczyłyśmy do niedawna zieloną chińską granicę. Był to jednak zaledwie początek. Biegnącą nad przepaściami drogą, której szlak na naszych oczach zacierał deszcz, w ciemności pokonywanej pozbawionym reflektorów samochodem, poprzez błoto powoli osuwające się po zboczu góry pod naporem ulewy, mokre od deszczu i spocone ze strachu dotarłyśmy do pierwszej tybetańskiej wioski. Z tropików wjechałyśmy na płaskowyż, gdzie temperatura w nocy nie przekraczała zera.
To, co w Tybecie uderza od razu
rozklekotanym nepalskim autobusem ja i Kasia nawet w naszych najśmielszych wyobrażeniach nie przeczuwałyśmy tego, co nas czeka. Po uciążliwej drodze wśród pokrytych tropikalną dżunglą gór i dwugodzinnym marszu z bagażem na plecach pieszo przekroczyłyśmy do niedawna zieloną chińską granicę. Był to jednak zaledwie początek. Biegnącą nad przepaściami drogą, której szlak na naszych oczach zacierał deszcz, w ciemności pokonywanej pozbawionym reflektorów samochodem, poprzez błoto powoli osuwające się po zboczu góry pod naporem ulewy, mokre od deszczu i spocone ze strachu dotarłyśmy do pierwszej tybetańskiej wioski. Z tropików wjechałyśmy na płaskowyż, gdzie temperatura w nocy nie przekraczała zera.<br>To, co w Tybecie uderza od razu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego