raz pierwszy w życiu słyszałem. To był wspaniały dar. Smocze uszy łowiły coraz to nowe odgłosy, a on objaśniał:<br>"Łopot skrzydeł skalnego gołębia."<br>"To była mysz."<br>"Tam kamień osunął się ze zbocza."<br>"A teraz zaryczę" - uprzedził, choć ja nie miałem pojęcia, co to znaczy. Potężny, przeciągły dźwięk był jak uderzenie na odlew. Ledwo przeminął, w mych płucach, gardle powstał i wybuchł następny. Usłyszałem go, nie tak wspaniały, słaby, ale równie przejmujący. Zupełnie jakbym narodził się powtórnie.<br>Znowu miałem tylko jedno ciało. Leżałem zwinięty w kłębek, rozdygotany, kryjąc głowę w ramionach. Otaczała mnie zwykła cisza.<br>"Musiałem przerwać. Za bardzo to przeżywałeś" - przekazał smok