Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
zachowało się testimonium naszego istnienia.
Tak myślę patrząc na dorodnego karalucha, który wylazł na stół i porusza czułkami.
Drzewiej nadałby się na polewkę, jako przyprawa do ostrych sosów, ale gusta się nam zmieniły i dzisiaj zachowujemy go do wielkich przeznaczeń.
I gdy tak stałem medytując pośrodku krypty, raptem ktoś otworzył na oścież biesiadne wrota.
Spodziewałem się szlachcica, któremu kurzy się ze łba, tymczasem drobnym kroczkiem wyszedł stamtąd, z głębi wrzawy, brzęku mis i gęstych woni polewek i kapusty, całkiem niespodziewany w tych okolicznościach markiz de Sade.
Nie mogłem wyobrazić sobie, co robił na naszej uczcie narodowej, ale mogłem pojąć, dlaczego ją tak
zachowało się testimonium naszego istnienia.<br>Tak myślę patrząc na dorodnego karalucha, który wylazł na stół i porusza czułkami.<br>Drzewiej nadałby się na polewkę, jako przyprawa do ostrych sosów, ale gusta się nam zmieniły i dzisiaj zachowujemy go do wielkich przeznaczeń.<br>I gdy tak stałem medytując pośrodku krypty, raptem ktoś otworzył na oścież biesiadne wrota.<br>Spodziewałem się szlachcica, któremu kurzy się ze łba, tymczasem drobnym kroczkiem wyszedł stamtąd, z głębi wrzawy, brzęku mis i gęstych woni polewek i kapusty, całkiem niespodziewany w tych okolicznościach markiz de Sade.<br>Nie mogłem wyobrazić sobie, co robił na naszej uczcie narodowej, ale mogłem pojąć, dlaczego ją tak
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego