brat starszy, Józef, referendarz, właśnie mąż owej Pauli. <br> Na szczęście obawy Pauli Morawskiej okazały się próżne: żadna z jej córek nie uległa zgubnym czarom poety, tak jak uległa im pani Konstancja z Bojanowskich Łubieńska. Złośliwi mówią nawet, że nie tyle czarom tym uległa, co je sama prowokowała, w uczuciach swych na pewno była od poety gorętsza, w każdym razie bardziej wytrwała, wiemy bowiem, że gdy podążała za nim do Drezna, poeta jej nie przyjął, prosił natomiast znajomych, by ją skłonili do powrotu do domu, do męża i dzieci, co też uczyniła.<br> Nie sposób więc myśleć, że w okresie poznańskim był tak tą miłością