Typ tekstu: Książka
Autor: Grochowiak Stanisław
Tytuł: Seans
Rok: 1997
tygodnika.
Stan wojenny miał jednak dla mnie pewien plus, bo gdy spotykałem znajomych i ci pytali mnie, co słychać, mogłem ponuro wzruszać ramionami i to starczyło za odpowiedź. Każdy Polak ten gest pojmował.
Tym przez pół roku także mamie mydliłem oczy; nie robię nic, bo - widzisz - ręce mi opadły; tak, na pół roku to była metoda, potem jednak taka na los ojczyzny nadwrażliwość wydała się mamie podejrzana i, jakoś w lecie, spytała nagle, czy mam jakieś plany.
- Nie mam planów - odrzekłem szczerze, zaskoczony, jakby pytanie dotyczyło banku, wsi z duszami czy prywatnego wojska.
Wtedy sformułowała to nieco inaczej, mianowicie, co lubię i
tygodnika.<br>Stan wojenny miał jednak dla mnie pewien plus, bo gdy spotykałem znajomych i ci pytali mnie, co słychać, mogłem ponuro wzruszać ramionami i to starczyło za odpowiedź. Każdy Polak ten gest pojmował.<br>Tym przez pół roku także mamie mydliłem oczy; nie robię nic, bo - widzisz - ręce mi opadły; tak, na pół roku to była metoda, potem jednak taka na los ojczyzny nadwrażliwość wydała się mamie podejrzana i, jakoś w lecie, spytała nagle, czy mam jakieś plany.<br>- Nie mam planów - odrzekłem szczerze, zaskoczony, jakby pytanie dotyczyło banku, wsi z duszami czy prywatnego wojska.<br>Wtedy sformułowała to nieco inaczej, mianowicie, co lubię i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego