się pogodnie, pobłażliwie, jakby za dobre słowo biorąc te ich przekąsy. Patrzył na nich wciąż, oczyma dziwnie czujnymi mimo tych rzęs na wpół je przesłaniających.<br>Aż Parys przerwał ten nieszczęsny dyskurs - Najpoczciwszy jest Peterek! - zawołał z żywością. - Patrzcie, nic go nie obchodzi ani wzrost trawy, ani rewolucja!<br>Wyciągniętym ramieniem wskazywał na środek sali, gdzie przy stole sterczała długa i kanciasta, a w tej chwili pracowicie zgarbiona nad rozłożystym kajetem postać podchorążego Grudzińskiego, zwanego właśnie "Peterkiem". Z jego skupionej twarzy ostro występował długi, mięsisty nos tudzież starannie zaczesane, rude faworyty.<br><page nr=109> Peterek dzierżył w prawicy pióro, maczał je gęsto w grubym kałamarzu i kreślił