Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Akademia pana Kleksa
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1946
odjeżdżających powozów
i karet. Zemdloną królewnę wynieśli jej paziowie
na rękach.

Zostaliśmy sami z panem Kleksem, znieruchomiałym i zapatrzonym
przed siebie.

Tymczasem sala zmniejszyła się i powróciła
do zwykłych swoich rozmiarów, niebo zachmurzyło się
i znowu zaczął padać drobny jesienny deszcz.

Alojzy z miną pełną zadowolenia rozsiadł się
w fotelu na wprost pana Kleksa i wyzywająco gwizdał.

Wreszcie pan Kleks się ocknął. Rozejrzał się po
pustej sali, popatrzył na nas, stojących pod ścianami,
potem na Alojzego i rzekł spokojnie, jak gdyby nigdy nic:

- Szkoda, chłopcy, że nie mogłem opowiedzieć
do końca historii o księżycowych ludziach. Będę
musiał odłożyć to do innej książki
odjeżdżających powozów <br>i karet. Zemdloną królewnę wynieśli jej paziowie <br>na rękach.<br><br>Zostaliśmy sami z panem Kleksem, znieruchomiałym i zapatrzonym <br>przed siebie.<br><br>Tymczasem sala zmniejszyła się i powróciła <br>do zwykłych swoich rozmiarów, niebo zachmurzyło się <br>i znowu zaczął padać drobny jesienny deszcz.<br><br>Alojzy z miną pełną zadowolenia rozsiadł się <br>w fotelu na wprost pana Kleksa i wyzywająco gwizdał.<br><br>Wreszcie pan Kleks się ocknął. Rozejrzał się po <br>pustej sali, popatrzył na nas, stojących pod ścianami, <br>potem na Alojzego i rzekł spokojnie, jak gdyby nigdy nic:<br><br>- Szkoda, chłopcy, że nie mogłem opowiedzieć <br>do końca historii o księżycowych ludziach. Będę <br>musiał odłożyć to do innej książki
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego