jeszcze jakoś dotrzymywanych. Od spodu uformowana w regularny prostopadłościan, od góry w stanie surowym, tyle że przez lata wyślizgana przez jego rękę, symbolizowała, można się domyślać, ideę kształtu, porządku. Tylko patrzeć, jak jakiś chybiony rzeźbiarz postawi mu pomnik. Jeszcze raz położą mu kamień na sercu, tak jak Starzyńskiemu włożyli chomąto na szyję na placu Bankowym. Mam nadzieję, że nie dożyję.<br>- Czy pisał pamiętniki? - pytają mnie, zaniepokojeni, ich bohaterowie. Gorzej, prowadził dziennik. Dokładny, dziennik choroby. Tam jest wszystko, nie mogą się nie obawiać. Nie, nie w biurku, jestem przezorna. Rymarze, założyli mu teczkę. A on prowadził przeciw nim dziennik, niczym Gombrowicz. Tam