Typ tekstu: Książka
Autor: Filar Alfons
Tytuł: Śladami tatrzańskich kurierów
Rok: 1995
nimi
serdecznie i w godzinach popołudniowych pomknęli w kierunku
granicy węgierskiej taksówką wynajętą przez Słowaka.
Wieczorem byli przy granicy słowacko-węgierskiej.
Teraz prowadził Andrzej Frączyństy, który przed wojną
bywał w jeszcze słowackich Koszycach u znajomego. Szli cały
czas lasem, droga była ciężka, gdyż musieli się przedzierać
przez zwały śniegu. Wreszcie nad ranem udało im się przedostać
na drugą stronę. Zdecydowali, że z uwagi na wczesną porę
nie będą jeszcze wchodzić do miasta. Byli nieludzko zmęczeni,
bolały ich nogi, chciało im się spać.
Dopiero o godzinie ósmej zdecydowali się opuścić krzaki,
w których się ukryli. Chcieli jechać pociągiem do Budapesztu.
Szli gęsiego w
nimi<br>serdecznie i w godzinach popołudniowych pomknęli w kierunku<br>granicy węgierskiej taksówką wynajętą przez Słowaka.<br>Wieczorem byli przy granicy słowacko-węgierskiej.<br> Teraz prowadził Andrzej Frączyństy, który przed wojną<br>bywał w jeszcze słowackich Koszycach u znajomego. Szli cały<br>czas lasem, droga była ciężka, gdyż musieli się przedzierać<br>przez zwały śniegu. Wreszcie nad ranem udało im się przedostać<br>na drugą stronę. Zdecydowali, że z uwagi na wczesną porę<br>nie będą jeszcze wchodzić do miasta. Byli nieludzko zmęczeni,<br>bolały ich nogi, chciało im się spać.<br> Dopiero o godzinie ósmej zdecydowali się opuścić krzaki,<br>w których się ukryli. Chcieli jechać pociągiem do Budapesztu.<br>Szli gęsiego w
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego