Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 07
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
sądzie, że nie opuści się swego kontrahenta aż do śmierci? To byłoby nieracjonalne. Mogłoby się okazać, że w małżeństwie zmuszeni będziemy więcej dawać niż brać. Może nawet poświęcać się dla drugiej strony. Przejąć się jej problemami, które nas osobiście nie dotyczą. Marnować czas. Pocieszać. I nikt nie policzy tego jako nadgodziny. Lepiej nie.
Jeśli już ktoś decyduje się na szaleństwo związania się z kontrahentem na zawsze - być może zapomniał o ekonomicznym rachunku. Być może gotów jest do bezsensownego poświęcenia, jak Alkestis z tragedii Eurypidesa, żeby oddać swe życie za niewartego tej ofiary małżonka. Czyżby więc romantyczna miłość założyła stare domowe łapcie
sądzie, że nie opuści się swego kontrahenta aż do śmierci? To byłoby nieracjonalne. Mogłoby się okazać, że w małżeństwie zmuszeni będziemy więcej dawać niż brać. Może nawet poświęcać się dla drugiej strony. Przejąć się jej problemami, które nas osobiście nie dotyczą. Marnować czas. Pocieszać. I nikt nie policzy tego jako nadgodziny. Lepiej nie.<br>Jeśli już ktoś decyduje się na szaleństwo związania się z kontrahentem na zawsze - być może zapomniał o ekonomicznym rachunku. Być może gotów jest do bezsensownego poświęcenia, jak Alkestis z tragedii Eurypidesa, żeby oddać swe życie za niewartego tej ofiary małżonka. Czyżby więc romantyczna miłość założyła stare domowe łapcie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego