różne pragnienia, własne pragnienie bycia sobą i czyjeś pragnienie, żebym sprostał nadziejom, jakie ten ktoś we mnie pokładał. Stałem na progu biblioteki, mojego maleńkiego świata, którego nie byłem w stanie utrzymać. Niczego nie potrafiłem utrzymać dłużej niż chwilę, prędzej czy później traciłem wszystko, do czego się przywiązywałem, może właśnie owo nadmierne przywiązanie, sposób, w jaki okazywałem wszelkie związane z tym uczucia, sprawiało, że świat wymykał mi się nieustannie, pozostawiając mnie na środku drogi z całym bagażem niespożytej dotąd naiwności, ze wszystkimi rzeczami, które nagle zostały mi oddane. <br>To było, teraz tak myślę, za ciężkie, zbyt zachłanne. Osaczałem swoją osobą, angażowałem się