Nosiła dziwaczny, stożkowaty, nieco wymięty kapelusz. Spod miękkiego ronda spadały ciemne, niezbyt świeżo wyglądające włosy. Wrażenia nieatrakcyjności i zaniedbania dopełniała czarna, luźna i niekształtna szata, obszyta na ramieniu wystrzępioną srebrną nitką. Haft przedstawiał półksiężyc w kręgu gwiazd. Była to jedyna noszona przez nilfgaardzką czarodziejkę ozdoba.<br>Filippa Eilhart wstała, starając się nadmiernie nie eksponować biżuterii, koronek i dekoltu.<br>- Czcigodna pani Assire - powiedziała. - Witamy w Montecalvo. Cieszymy się ogromnie, że zgodziłaś się przyjąć nasze zaproszenie.<br>- Zrobiłam to z ciekawości - powiedziała nieoczekiwanie miłym i melodyjnym głosem czarodziejka z Nilfgaardu, odruchowo poprawiając kapelusz. Dłoń miała szczupłą, poznaczoną żółtymi plamami, paznokcie połamane i nierówne, ewidentnie obgryzione