Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
trzeźwym głosem. - To morderca. Nie powstrzymamy go. Szybko - wskazała najbliższe skupisko gęstych zarośli. - Zadzwoni pan, jak będziemy w bezpiecznym miejscu. Tu w każdej chwili...
- Nie rozumiesz, kretynko?! Nie dadzą ci czterystu kawałków za friko! Trzeba się czymś wykazać, załatwić porządną podkładkę! Jak udowodnisz, że to my dzwoniliśmy?
- Oni... To się nagrywa. Każde wezwanie...
- Gówno! Gliniarze nie dostają takich nagród, ale każdy dyżurny ma jakiegoś szwagra, kumpla... Nie zamierzam ryzykować. - Powoli się uspokajał, czerpiąc otuchę i wiarę z własnych argumentów. - To za duża forsa. Wystarczy, że ktoś zgubi nagranie, skasuje niby przypadkiem... A benzyniarze też się nie będą pchali z nagrodą, jak
trzeźwym głosem. - To morderca. Nie powstrzymamy go. Szybko - wskazała najbliższe skupisko gęstych zarośli. - Zadzwoni pan, jak będziemy w bezpiecznym miejscu. Tu w każdej chwili...<br>- Nie rozumiesz, kretynko?! Nie dadzą ci czterystu kawałków za friko! Trzeba się czymś wykazać, załatwić porządną podkładkę! Jak udowodnisz, że to my dzwoniliśmy?<br>- Oni... To się nagrywa. Każde wezwanie...<br>- Gówno! Gliniarze nie dostają takich nagród, ale każdy dyżurny ma jakiegoś szwagra, kumpla... Nie zamierzam ryzykować. - Powoli się uspokajał, czerpiąc otuchę i wiarę z własnych argumentów. - To za duża forsa. Wystarczy, że ktoś zgubi nagranie, skasuje niby przypadkiem... A benzyniarze też się nie będą pchali z nagrodą, jak
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego