Więc znowu Matus po chwili, rozejrzawszy się po wszystkich, zebrał niejako w garść te głosy ku sprawie nakłonione i przemówił uroczyściej niż zazwyczaj - Ano, moje ludzie... by prawdę powiedzieć, nie ma tu takiego, co by się miał przeciw rzetelnemu słowu Kaźmirka, hę?... Więc tylko uradzić trzeba, kiedy by się dało najakuratniej dla wszystkich tę pełnomoc naszą u notara zeznać?<br>- Jest Ci przecie za dni niewiele jarmark w miasteczku Warcie... -- ozwał się któryś. <br>- Prawda... prawda!<br>- Pojedzie każdy, juści - wołano zewsząd.<br>Lecz Kazimierz wyczekawszy, aż gwar ucichnął, dalej jął rzecz rozwijać - Trzeba jeszcze, kochani ludzie, abyście uradzili nad ową petycją... Już ja myślałem