Typ tekstu: Książka
Autor: Marek Soból
Tytuł: Mojry
Rok: 2005
zjeżdża turystów. W weekendy wszystkie knajpy opanowane są przez żołnierzy korporacji, którzy po całym tygodniu zarabiania pieniędzy w sobotę przyjeżdżają tu z Warszawy, żeby nadrobić zaległości w piciu. Na pierwszy rzut oka różnica będzie niedostrzegalna: zrobi się trochę tłoczniej, wzrosną napiwki, zmienia się tematy rozmów przy stolikach, ale to, co najlepsze, będzie się powoli przenosić gdzie indziej, może do Podgorza. Zapisując te słowa, mam poczucie, że utrwalam, choćby tylko dla siebie, coś, czego za chwilę może już nie być. Cały nasz świat posuwa się od piękna do tandety, od wyjątkowości do masowości, trudno to powstrzymać. Może tutaj się uda?
24 listopada
Wczoraj
zjeżdża turystów. W weekendy wszystkie knajpy opanowane są przez żołnierzy korporacji, którzy po całym tygodniu zarabiania pieniędzy w sobotę przyjeżdżają tu z Warszawy, żeby nadrobić zaległości w piciu. Na pierwszy rzut oka różnica będzie niedostrzegalna: zrobi się trochę tłoczniej, wzrosną napiwki, zmienia się tematy rozmów przy stolikach, ale to, co najlepsze, będzie się powoli przenosić gdzie indziej, może do Podgorza. Zapisując te słowa, mam poczucie, że utrwalam, choćby tylko dla siebie, coś, czego za chwilę może już nie być. Cały nasz świat posuwa się od piękna do tandety, od wyjątkowości do masowości, trudno to powstrzymać. Może tutaj się uda?<br>24 listopada<br>Wczoraj
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego