Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 27
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
kpi z tych przestarzałych wysiłków, dając ich parodię: "Na stole znajdowała się łyżka, widelec, szklanka, nóż, solniczka - ale zaraz, czy czegoś nie zapomniałem, zobaczmy jeszcze raz, nóż, solniczka, łyżka, widelec, szklanka, ach oczywiście! jeszcze wyszczerbiony talerzyk". Otóż Nabokov, gdyby czytał pastisz Queneau (o czym nie wiadomo), jednak wbrew tym żarcikom nakłaniałby nas, byśmy zwracali uwagę na przedmioty wymienione w powieści i na sposób, w jaki jej postaci odnoszą się do nich. Queneau szydzi dalej: "Pokazała się chmura, potem dwie, następnie trzy, dalej 12, 24, wreszcie 384, i na koniec trzy razy dwa podniesione do ósmej potęgi".

Tymczasem Nabokov niezrażony wzywa, byśmy
kpi z tych przestarzałych wysiłków, dając ich parodię: "Na stole znajdowała się łyżka, widelec, szklanka, nóż, solniczka - ale zaraz, czy czegoś nie zapomniałem, zobaczmy jeszcze raz, nóż, solniczka, łyżka, widelec, szklanka, ach oczywiście! jeszcze wyszczerbiony talerzyk". Otóż Nabokov, gdyby czytał pastisz Queneau (o czym nie wiadomo), jednak wbrew tym żarcikom nakłaniałby nas, byśmy zwracali uwagę na przedmioty wymienione w powieści i na sposób, w jaki jej postaci odnoszą się do nich. Queneau szydzi dalej: "Pokazała się chmura, potem dwie, następnie trzy, dalej 12, 24, wreszcie 384, i na koniec trzy razy dwa podniesione do ósmej potęgi".<br><br>Tymczasem Nabokov niezrażony wzywa, byśmy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego