nienawidził, ale nic nie mógł im zrobić. Wprawdzie im nie, ale niech no tylko wreszcie przyjdą jego młodzi... Oczyma wyobraźni wracał do sceny: "- Tempo raz! Tempo dwa! - woła a jego młodzi posłusznie padają na ziemię i podnoszą się z niej. Wychodzi z szpaleru ostatkiem sił robiących pompki żołnierzy i wspaniałomyślnie nakazuje im: "Powstań!". Podnoszą się powoli, narzekają na piekące z bólu przedramiona, a on, krzycząc głośno, wydaje im następne polecenia. Wszyscy rozbiegają się do sal, a po chwili, przebrawszy się, wracają na korytarz. Większość z nich ma na sobie pasiaste piżamy. Sześciu młodych, od pasa w górę łącznie z twarzami, pomalowało