zwinął kartony i wepchnął pod łóżko.<br>- Kto tam? - zapytał, nie sięgając po klamkę.<br>- Ja, ja - chrząknął plantator swoją łamaną niemczyzną.<br>Były poeta otworzył drzwi.<br>Gruby Garcia obłapił go na powitanie ramionami i rzucił się na skórzany fotel.<br>- Ty jaja sobie robić?! - krzyknął radośnie. - Podrywać moja dziewczyna?<br>Bruno podszedł do stołu, nalał koniaku i wypił jednym haustem.<br>- Niezła dupa. Ale tego nie było w umowie.<br>- A co, ja, świętoszek być?<br>- Będzie nam przeszkadzać.<br>- Ty, Bruna, zasadnicza, jak klecha. Ja tobie ją dać na kilka nocy.<br>Jasieński spojrzał bezbarwnie.<br>- Gdy będę chciał, sam wezmę.<br>Tłusty plantator roześmiał się głośno.<br>- Wy, ludzie północy, twarde