staje się instrumentem. Rozumiem, ale ja bym się wstydziła.<br>Wstydziłam się śpiewać i tańczyć dla samego śpiewu i tańca, wydawało mi się, że to jest jakby po nic. Mogę śpiewać i tańczyć, ale musi to być część roli, sposób wyrażenia pewnych treści. Podobnie było przy malowaniu: nie byłam w stanie namalować abstrakcyjnego obrazu. Jest we mnie coś takiego, co nie pozwala mi przekroczyć bariery abstrakcji. Mogłabym śpiewać długie nuty, mam odpowiednią przeponę, mocne struny głosowe, ale kiedy ciągnę dźwięk zbyt długo, wpadam w panikę. Czuję pożar w mózgu.<br>Chodziłam więc przedpołudniami do Liceum Plastycznego, a popołudnia spędzałam w studium baletowym. Wracałam