Typ tekstu: Książka
Autor: Worcell Henryk
Tytuł: Zaklęte rewiry
Rok wydania: 1989
Rok powstania: 1936
i mówili coś do siebie.
Sprzątnął sprzed gości brudne talerze i porozkładał nakrycia do leguminy. Widząc, że goście z "fotelików" (nazwa ta była obecnie niewłaściwa, gdyż przy wszystkich stołach były foteliki) zabierają się do wyjścia, podbiegł do nich, by się im ukłonem przypomnieć i w odpowiedniej chwili wyciągnąć rękę po napiwek.
- Ileś dostał? - zapytał go później Synaj. - Dwa złote.
- Wy, smarkacze, więcej od nas zarabiacie.
- A pan niby nie dostał? Widziałem dobrze, o, tak - tu Romek kłaniając się pustemu fotelikowi wykonał zabawny ruch, naśladujący zgarnywanie pieniędzy, i równocześnie mówił jednym tchem: - moje uszanowanie, całuję rączki, padam do nóg, sługa najniższy, dziękuję
i mówili coś do siebie.<br>Sprzątnął sprzed gości brudne talerze i porozkładał nakrycia do leguminy. Widząc, że goście z "fotelików" (nazwa ta była obecnie niewłaściwa, gdyż przy wszystkich stołach były foteliki) zabierają się do wyjścia, podbiegł do nich, by się im ukłonem przypomnieć i w odpowiedniej chwili wyciągnąć rękę po napiwek.<br>- Ileś dostał? - zapytał go później Synaj. - Dwa złote.<br>- Wy, smarkacze, więcej od nas zarabiacie.<br>- A pan niby nie dostał? Widziałem dobrze, o, tak - tu Romek kłaniając się pustemu fotelikowi wykonał zabawny ruch, naśladujący zgarnywanie pieniędzy, i równocześnie mówił jednym tchem: - moje uszanowanie, całuję rączki, padam do nóg, sługa najniższy, dziękuję
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego