Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
łączyć kogoś takiego. Rzuci potem wiązankę w eter i...
- O której to było?
- No... czekaj... Na pewno przed tą historią z mostami. Pamiętam, że następny bardzo się podniecał tym gazem u Bauerów, a to przecież kaszka z mleczkiem w porównaniu z tym. - Zmarszczyła brwi, przyglądając się zasępionemu Kostkowi. - Aż tak narozrabiałam?
- Nie jestem pewien - westchnął. - Może nie. Ale... widzisz, spotkałem go, kiedy szedłem na dyżur. I on jeden mówił wtedy o bombie.
Oczy zrobiły jej się okrąglejsze.
- O tej? - zapytała cicho.
- Nie, nie... skąd. Dał mi... No, nieważne. W każdym razie dziwnie się zachowywał. - Operator stukał się w zegarek: serwis dobiegał
łączyć kogoś takiego. Rzuci potem wiązankę w eter i...<br>- O której to było?<br>- No... czekaj... Na pewno przed tą historią z mostami. Pamiętam, że następny bardzo się podniecał tym gazem u Bauerów, a to przecież kaszka z mleczkiem w porównaniu z tym. - Zmarszczyła brwi, przyglądając się zasępionemu Kostkowi. - Aż tak narozrabiałam?<br>- Nie jestem pewien - westchnął. - Może nie. Ale... widzisz, spotkałem go, kiedy szedłem na dyżur. I on jeden mówił wtedy o bombie.<br>Oczy zrobiły jej się okrąglejsze.<br>- O tej? - zapytała cicho.<br>- Nie, nie... skąd. Dał mi... No, nieważne. W każdym razie dziwnie się zachowywał. - Operator stukał się w zegarek: serwis dobiegał
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego