przecież to była, bo musiała być, tylko krótka rozmowa, kilka słów w jedną, drugą stronę podoceanicznym kablem i koniec - odłożona słuchawka, pusty dom, pusta Warszawa, irracjonalne, lecz do szpiku kości przykre poczucie zawodu.<br>Próbowałem czytać - gówno z tego wyszło, chciałem napisać, jak prosiła - lecz nie, jeszcze nie, nie w takim nastroju, ostrzegłem się przytomnie; włączyłem telewizor, a tam enerdowski film o antyfaszystach; "w Polsce jest Grób Nieznanego Żołnierza, a w Niemczech - grób n i e z n a n e g o antyfaszysty" - powtórzyła mi kiedyś dowcip Orłowskiego; nie znała się na polityce i historii, ale lubiła złośliwość samą w sobie