do kościoła.<br> Jakoż starowina, kwękając coraz bardziej, z żylakami na nogach, z powykręcanymi na ścierni stopami, musiała wstawać coraz wcześniej, żeby zdążyć na prymarię, nie mówiąc już o roratach.<br> <page nr=28><br> Właśnie siedziałem na progu wyjedzonym przez tysięczne deszcze i stopy dwóch pokoleń, rozmyślając o tym.<br> Był lipiec, pełen zmierzchu i polnych naszeptywań za pobliskim sadem.<br> Właściwie nie był to jeszcze zmierzch, a coś pośredniego między przepływającą niebem jasną rzeką i zbiegającą coraz szybciej do stawu czerwcową łąką.<br> Bryczuszkę już zamówiłem u kowala.<br> Pod koniec marca udało mi się w pobliskiej rzeźni sprzedać bekony, a pszenica, zwłaszcza ta w ogrodach, zapowiadała się nad