Typ tekstu: Książka
Autor: Musierowicz Małgorzata
Tytuł: Dziecko piątku
Rok: 1993
ja to rozumiem - rzekł pan Jankowiak uspokajająco.
- Dopiero jak pan poszedł, zacząłem sobie przypominać, co pan mówił. Jak moja żona była tu u pana i płakała. Pan mówił, że ona się panu zwierzała?
- Ja tak mówiłem? - zdziwił się woźny. Jako żywo, nie pamiętał, by mówił coś podobnego. Bo też nieszczęsna nauczycielka nie miała wtedy głowy do zwierzeń. - Nie, wie pan... - powiedział. - Ona tylko, zaraz... - usiadł przy biurku i zapatrzył się w bąbelki, szybko już biegnące ku powierzchni wody.
- Zwierzała się panu? Ja się domyślam, że często takie zupełnie przypadkowe chwile bliskości z obcym człowiekiem mogą sprowokować do zwierzeń... - Jedwabiński nadawał swoje
ja to rozumiem - rzekł pan Jankowiak uspokajająco.<br>- Dopiero jak pan poszedł, zacząłem sobie przypominać, co pan mówił. Jak moja żona była tu u pana i płakała. Pan mówił, że ona się panu zwierzała?<br>- Ja tak mówiłem? - zdziwił się woźny. Jako żywo, nie pamiętał, by mówił coś podobnego. Bo też nieszczęsna nauczycielka nie miała wtedy głowy do zwierzeń. - Nie, wie pan... - powiedział. - Ona tylko, zaraz... - usiadł przy biurku i zapatrzył się w bąbelki, szybko już biegnące ku powierzchni wody.<br>- Zwierzała się panu? Ja się domyślam, że często takie zupełnie przypadkowe chwile bliskości z obcym człowiekiem mogą sprowokować do zwierzeń... - Jedwabiński nadawał swoje
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego