literatury leży ów niedopełniony, nie zakończony projekt Transcendencji. O ile bowiem literaturze nie wystarcza prawda cząstkowa, którą zadowala się strefa profanum, nie wystarczy nawet służebność dobra i pożyteczna, ale ograniczona od doraźnych działań i szuka ona czegoś ponad i poza, to przecież owo ponad i poza określa się przede wszystkim negatywnie jako zaprzeczenie profanum i jego powinności. Jeżeli zaś wyznacza sobie własne już oznaczone sacrum, będzie to sacrum konkurujące z Transcendencją religii, właśnie jako "sztuka absolutu", religia Piękna, "naga dusza" przybyszewszczyzny... Jeżeli literatura znalazła bóstwo na swojej drodze, to nie bez racji można obawiać się, że będzie to bóstwo fałszywe. Z