i w gorączce i było z nią już tak źle, że kiedy raz wieczorem zadzwonili w kapliczce w dworskim parku, ludzie zaczęli mówić, że pewno pani Niechcicowa umarła i że to na nią dzwonią. <page nr=134><br>Ona zaś leżała tymczasem i już wiedziała, że leży, i nie czuła na koniec bólu, ale nękała ją w całym jestestwie niedogodność gorsza niż ból. Widziała wciąż nad sobą niby przedmioty, niby bryły kuliste i kanciaste, niby zadry i sople kolące. Wszystko to chwiało się i zwisało elastycznie na nitkach czy na gumkach, ciążyło, potrącało się, kurczyło i rozciągało piszcząc, szumiąc i dudniąc na przemiany i dolegało