wycieczek zagranicznych. I wszystko było, nawet niedostępne sedesy, ale koła ani śladu. Rozgniewałem się na złodziei, że w tym tygodniu tak słabo pracowali. Ale najgorsze było moje wyobcowanie w tym tłumie, obcość tych twarzy, na ogół okropnie brzydkich, tej całej gorączkowej krzątaniny wokół pieniędzy.<br><br><page nr=95><br><br>I zrozumiałem, że cały ów tłum nic a nic mnie nie obchodzi, że marzę tylko o tym, by się wznieść na skrzydłach ponad to wszystko i polecieć do pachnących luksusem zachodnich sklepów. Poczułem śmiertelne zmęczenie tym krajem, ludźmi. Oh, nawet nasze piękne powstania wydały mi się obrzydliwe. I zabolał mnie przenikliwie brak pieniędzy, niepokój o jutro i ten brak