kroplach rosy, po dachach, brukach, drzewach i dalekich polach. Kamienie na podwórzu świecą jak po deszczu, ławki są wilgotne. W słońcu wszystko schnie szybko. Co by też było, gdyby wszystko wokoło zatraciło zdolność wysychania? Odbywałby się jakiś powolny, wiekowy potop, za parę tysięcy lat ta dolina byłaby jeziorem. A może nie cała rosa zdąży za każdym razem wyschnąć? Katastrofa potopu istnieje, przedłuża się tylko: .... Jestem w pośrodku straszliwego potopu, w samym wnętrzu rozszalałego żywiołu, i bronię się tylko wymiarem dostosowanego do mnie czasu. Ale gdyby nagle czas skurczył swój rozmiar rozciągnięty po tysiącach lat do jednej sekundy, zostałbym z nagła zalany i