nic a nic ze spraw naszych wschodnich sąsiadów i tu jaskrawo różnił się od Jerzego Giedroycia, z którym często się spierał. Moje litewskie sentymenty uważał za dziwactwo i przypisywał mi chęć uważania się za Bałta. Prawdopodobnie, gdyby znalazł się wśród emigrantów w wojennym Londynie, dzieliłby z nimi mocarstwowe iluzje i nie chciałby słyszeć o żadnych Litwinach, Białorusinach i Ukraińcach, a także planowałby rozciągnięcie na Litwę polskiego protektoratu.<br> Chociaż dużo podróżował i czytał, nie myślę, żeby różnił się bardzo od tych emigrantów w ocenie Zachodu, co z mojej strony jest surową krytyką, bo oznacza, że zawsze pozostawał na zewnątrz życia krajów zachodnich, nie próbując