Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Powszechny
Nr: 47
Miejsce wydania: Kraków
Rok: 1994
UNPROFOR-u. Rzeczywistość jest zupełnie inna. Hazard, który chyba większości nie pociąga. Żołnierze patrzą na nas niechętnie - to droga wojskowa, i tak jest duży ruch, a jeszcze jakaś pomoc humanitarna... Od czterech miesięcy nie przejeżdżał tędy żaden konwój - można się odzwyczaić. Deszcz - wracamy do samochodów. Trzeba czekać na pozwolenie zjazdu, nie wiadomo jak długo. Na razie - zdaniem żandarmów - jest niebezpiecznie. Sami zresztą słyszymy: najpierw pojedyncze serie z broni maszynowej, potem eksplozje pocisków z lekkich działek. Siedzimy z Grześkiem w ciasnej kabinie Forda Transita, jedziemy razem dopiero kilkanaście godzin, bo przed wjazdem na tereny wojenne odbyła się zmiana załóg. Ma 24 lata, kiedyś próbował
UNPROFOR-u. Rzeczywistość jest zupełnie inna. Hazard, który chyba większości nie pociąga. Żołnierze patrzą na nas niechętnie - to droga wojskowa, i tak jest duży ruch, a jeszcze jakaś pomoc humanitarna... Od czterech miesięcy nie przejeżdżał tędy żaden konwój - można się odzwyczaić. Deszcz - wracamy do samochodów. Trzeba czekać na pozwolenie zjazdu, nie wiadomo jak długo. Na razie - zdaniem żandarmów - jest niebezpiecznie. Sami zresztą słyszymy: najpierw pojedyncze serie z broni maszynowej, potem eksplozje pocisków z lekkich działek. Siedzimy z Grześkiem w ciasnej kabinie Forda Transita, jedziemy razem dopiero kilkanaście godzin, bo przed wjazdem na tereny wojenne odbyła się zmiana załóg. Ma 24 lata, kiedyś próbował
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego