Polsce. Zdziwiłam się, kiedy zobaczyłam go po raz pierwszy, wyglądał tak młodo. W rzeczywistości miał lat czterdzieści i - o czym krążyły legendy w klinice - w młodości przeszedł ciężką gruźlicę płuc. Nigdy nie zapomniał, jak wiele zawdzięcza medycynie, i kiedy powrócił do zdrowia, poświęcił się chirurgii płuc i serca. Te opowieści, nie ze wszystkim zapewne prawdziwe, napełniały nasze serca wielką otuchą. Dobrze było wierzyć, że lekarz, w którego rękach spoczywały nasze losy, sam był kiedyś równie bezradny jak my i równie wydany na łaskę lekarzy. Z wielką ufnością przywieraliśmy rozgorączkowanymi oczyma do jego szarych oczu, do jego czystych rąk.<br>Każdą operację poprzedzało pełne napięcia