Typ tekstu: Książka
Autor: Dymny Wiesław
Tytuł: Opowiadania zwykłe
Rok wydania: 1997
Rok powstania: 1963
wpatrzony we własną duszę, która rosła w nim i wydawała
się większa niż drzewa, niż wielkie góry, u stóp których jechali. Dusza
ta urągała wszystkiemu i Bogu. Na szczęście żadne trąby się nie
odezwały i nikt nie poznał się na tym, a Cypcer miał możność wrócić na
ziemię. Uczynił to niebawem, sięgając po bat i zmuszając konia do
leniwego kłusa.
Policjant ocknął się też i zaczął przypatrywać się temu, co mijali.
Rosły po drodze drzewa, czasem jakaś chałupa się trafiła. Była nawet
jedna z szyldem: Stolarz, lakiernictwo, z nazwiskiem i adresem, którego
nie zdołał przeczytać. Wyjechali już dawno z Bir. Jechali
wpatrzony we własną duszę, która rosła w nim i wydawała<br>się większa niż drzewa, niż wielkie góry, u stóp których jechali. Dusza<br>ta urągała wszystkiemu i Bogu. Na szczęście żadne trąby się nie<br>odezwały i nikt nie poznał się na tym, a Cypcer miał możność wrócić na<br>ziemię. Uczynił to niebawem, sięgając po bat i zmuszając konia do<br>leniwego kłusa.<br> Policjant ocknął się też i zaczął przypatrywać się temu, co mijali.<br>Rosły po drodze drzewa, czasem jakaś chałupa się trafiła. Była nawet<br>jedna z szyldem: Stolarz, lakiernictwo, z nazwiskiem i adresem, którego<br>nie zdołał przeczytać. Wyjechali już dawno z Bir. Jechali
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego