Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
od pewnej i okrutnej śmierci, karmił, poił, warzył zioła. Słuchał i tłumaczył. To wystarczyło, by zajął w myślach Magwera puste miejsce po Ostrym.
*
Coraz więcej wozów z daniną zjeżdżało do Gorczem. Ciągnione przez woły zaprzęgi sunęły długimi karawanami, wioząc sól i skóry, zboże i krzemień. Tłumy wylegały na ulice, bo nieczęsto widywało się w Daborze półdzikich leśnych ludzi spod Ureggi, dumnych poddanych Assal-dona z wysp na Moczarach, służebników z Arnem. Część tych towarów, owoc ciężkiej pracy ludu Leśnych Gór, odbiorą wysłannicy Miasta Os.
Gwardzistów nie interesowało zboże. Ziemia Os rodziła dość ziarna, nie musieli go wozić aż z Dabory. Dość
od pewnej i okrutnej śmierci, karmił, poił, warzył zioła. Słuchał i tłumaczył. To wystarczyło, by zajął w myślach Magwera puste miejsce po Ostrym.<br>*<br>Coraz więcej wozów z daniną zjeżdżało do Gorczem. Ciągnione przez woły zaprzęgi sunęły długimi karawanami, wioząc sól i skóry, zboże i krzemień. Tłumy wylegały na ulice, bo nieczęsto widywało się w Daborze półdzikich leśnych ludzi spod Ureggi, dumnych poddanych Assal-dona z wysp na Moczarach, służebników z Arnem. Część tych towarów, owoc ciężkiej pracy ludu Leśnych Gór, odbiorą wysłannicy Miasta Os.<br>Gwardzistów nie interesowało zboże. Ziemia Os rodziła dość ziarna, nie musieli go wozić aż z Dabory. Dość
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego