teraz ten dureń Orłowski... i w ogóle, co za śmiesznie nieprawdopodobna nazwa. "Dureń" - Zabielski powtórzył na głos i w tej chwili spostrzegł swoje odbicie w szybie. Uśmiechnął się. Nie jestem co prawda młody... ale... bo przecież dlaczego by panna Krysia tak często odwracała się do mnie profilem, z delikatnym, prawie niedostrzegalnym uśmiechem na swych różowiutkich usteczkach?</><br><br><div year="1958" sex="m"><tit>Giotto</><br>I<br>- Oto Giotto!<br>- Kto to?<br>- Giotto!<br>- Mamo, cio to?<br>- O, to to Dziotto!<br>- To już piąty, psiakrew!<br>- Ale państfo szanowny, zaraz już się Giotto kończy, oto zaczyna się już sala nowa. Tu już jest...<br>- Aa! Tu jest, jest, psiakrew, i prawie goła!<br>- I tu