Typ tekstu: Książka
Autor: Borowa Maria
Tytuł: Dominika znaczy niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1988
bardziej
mizerne niż zwykle, prawie przezroczyste. Nie rzucały wcale
cienia, bo trudno tak nazwać szaroświetliste punkciki nieustannie
a migotliwie przemieszczające się w trawie. Szelest liści
na wietrze był cichy, trudno uchwytny. Coś jak wspomnienie
dźwięku, doznanie raczej psychiczne niż zmysłowe.
Czyżby drzewa tęskniąc umierały jak ludzie?
Było ich siedem. Sadzone niegdyś z myślą o rozbiciu
pod nimi indiańskiego wigwamu tworzyły okrąg otwarty ku
rzece. Tędy miał jasnowłosy Jeleń Rączy wybiegać
wprost do wodopoju, jeszcze przed wschodem słońca, gdy
blade twarze w domu, powyżej obozu, spać będą snem
mocnym, borsuczym.
Dominika kładzie rękę na pniu najmniejszego drzewa
i kuca pod nim na
bardziej <br>mizerne niż zwykle, prawie przezroczyste. Nie rzucały wcale <br>cienia, bo trudno tak nazwać szaroświetliste punkciki nieustannie <br>a migotliwie przemieszczające się w trawie. Szelest liści <br>na wietrze był cichy, trudno uchwytny. Coś jak wspomnienie <br>dźwięku, doznanie raczej psychiczne niż zmysłowe. <br>Czyżby drzewa tęskniąc umierały jak ludzie?<br>Było ich siedem. Sadzone niegdyś z myślą o rozbiciu <br>pod nimi indiańskiego wigwamu tworzyły okrąg otwarty ku <br>rzece. Tędy miał jasnowłosy Jeleń Rączy wybiegać <br>wprost do wodopoju, jeszcze przed wschodem słońca, gdy <br>blade twarze w domu, powyżej obozu, spać będą snem <br>mocnym, borsuczym.<br>Dominika kładzie rękę na pniu najmniejszego drzewa <br>i kuca pod nim na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego