Typ tekstu: Książka
Tytuł: Klechdy domowe
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1960
ramiona.
- Ha! Psia, chamska duszo niegodziwa! - wrzasnął z konia gruby pan ekonom. - Tak to pasiesz pańskie bydło? Dam ja ci muzykę, złodzieju!... - i grzmocił batogiem dalej.

Jaś, z bólu i strachu wypuściwszy skrzypki, zobaczył stado swoje rozpierzchnione po pastwisku i po bliskiej oziminie, po kępinach i zaroślach, i uchodząc przed niemiłosiernym batogiem, pobiegł je zaganiać w gromadę. Rozperzony ekonom tymczasem grzmiał jeszcze długo przekleństwami i groźbami, aż przypomniawszy sobie o czymś innym, pogalopował dalej.
Po kilku godzinach znojnego biegania udało się Jaśkowi zegnać wreszcie do kupy wszystko bydło rozpierzchnione: lecz gdy je zebrawszy jął liczyć - o zgrozo! - przekonał się, że czerwonej
ramiona. <br>- Ha! Psia, chamska duszo niegodziwa! - wrzasnął z konia gruby pan ekonom. - Tak to pasiesz pańskie bydło? Dam ja ci muzykę, złodzieju!... - i grzmocił batogiem dalej. <br><br>Jaś, z bólu i strachu wypuściwszy skrzypki, zobaczył stado swoje rozpierzchnione po pastwisku i po bliskiej oziminie, po kępinach i zaroślach, i uchodząc przed niemiłosiernym batogiem, pobiegł je zaganiać w gromadę. Rozperzony ekonom tymczasem grzmiał jeszcze długo przekleństwami i groźbami, aż przypomniawszy sobie o czymś innym, pogalopował dalej. <br>Po kilku godzinach znojnego biegania udało się Jaśkowi zegnać wreszcie do kupy wszystko bydło rozpierzchnione: lecz gdy je zebrawszy jął liczyć - o zgrozo! - przekonał się, że czerwonej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego