Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Narrenturm
Rok wydania: 2003
Rok powstania: 2002
jakiś panowała cisza. W której rozległ się głos Urbana Horna. A był to głos zmieniony.
- Jak? Jak to się stało?
- Dziwnie się to stało - odrzekł wolno Eustachy von Rochow, po chwili, którą poświęcił na podejrzliwe przyglądanie się. - Po pierwsze: w samiuśkie południe. Po drugie: w walce. Gdyby to nie było niemożliwe, powiedziałbym, że w pojedynku. To był jeden człowiek, konno, zbrojno. Pchnięciem miecza ubił, a bardzo pewnym, wielkiej wymagającym wprawy. W twarz. Między nos a oko.
- Gdzie?
- Ćwierć mili za Strzelinem. Wracał był pan Bart z gościny u sąsiada.
- Sam? Bez ludzi?
- Tak jeździł. Nie miał wrogów.
- Wieczne odpoczywanie - zamruczał ksiądz
jakiś panowała cisza. W której rozległ się głos Urbana Horna. A był to głos zmieniony. <br>- Jak? Jak to się stało? <br>- Dziwnie się to stało - odrzekł wolno Eustachy von Rochow, po chwili, którą poświęcił na podejrzliwe przyglądanie się. - Po pierwsze: w samiuśkie południe. Po drugie: w walce. Gdyby to nie było niemożliwe, powiedziałbym, że w pojedynku. To był jeden człowiek, konno, zbrojno. Pchnięciem miecza ubił, a bardzo pewnym, wielkiej wymagającym wprawy. W twarz. Między nos a oko. <br>- Gdzie? <br>- Ćwierć mili za Strzelinem. Wracał był pan Bart z gościny u sąsiada. <br>- Sam? Bez ludzi? <br>- Tak jeździł. Nie miał wrogów. <br>- Wieczne odpoczywanie - zamruczał ksiądz
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego