do tamtego siebie sprzed lat, gdy tłukłem się rozpadającym maluchem pożyczonym od taty, wpadałem w dziury w jezdni, mocowałem się z niesprawnymi pokrętłami od okien i przeklinałem wszystkich, którzy mnie wyprzedzali, podczas gdy ja po prostu cierpiałem... Wracam do siebie wożącego bibułę tą porozwalaną namiastką samochodu, wracam do siebie krościatego, nienawidzącego całego świata i zastanawiam się, kiedy byłem tak naprawdę szczęśliwy.<br>Cóż mnie dziś różni od czterdziestolatka z czasów komuny? W porządku, mogę się pocieszać, że wyglądam trochę lepiej od niego, młodziej czy też młodzieżowiej. Ale przecież jak on jestem facecikiem, który robi dokładnie to, co każe system. Tamten jako inżynier