więzienie. <br>I jest, pomyślała. <br>Zjawiła się u niego po trzech dniach. Przez ten czas siedziała w swoim mieszkaniu i paliła papierosy, niezdolna do niczego innego. Albo chodziła od ściany do ściany jak osaczone zwierzę. Raz tylko wyszła z domu, aby odwiedzić młodych Kasińskich. Żona gajowego bardzo ją o to prosiła, niepokoiła się, bo jej córka spodziewała się rozwiązania, ale termin ciągle się przesuwał. Mieszkali w małym, przytulnie urządzonym mieszkanku. Widać było, że wiele rzeczy zrobionych było metodą chałupniczą, półki, nawet regały. Taka dłubanina jest lepszym świadectwem uczuć, jakie łączą ludzi zamieszkujących pod jednym dachem, niż nie wiadomo jakie słowa. Mimo własnej tragedii