będzie pożegnać się zupełnie. Nie kryję się z tymT Jeszcze nie skończyłem, LudkoT że jest to dla mnie poważna przykrość, a nawet, być może, rozsadzi moją rzeczywistość, jak powiadasz, ale trudno też nie powiedzieć sobie, że to właściwie lepiej. Bo przecież to współżycie między nami, tak burzliwe i pełne wzajemnej nieprzychylności, do niczego nie prowadziło i niewiele miało wspólnego z miłością. Myślę, że teraz trafiłaś na to, co jest ci potrzebne, co z tobą harmonizuje i co najmniej przez pół roku da ci zadowolenie. Nie sądzę, żeby dłużej, <page nr=118> bo taka harmonizująca harmonia nie odnawiana dysonansami musi się osłuchać do znudzenia i