Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
Te obłoki zieleni, którą najpierw ujrzałem, a zaraz potem - każde
źdźbło, każdy listek z osobna!
Każdą żyłkę i puls soków.
Nasz wspólny oddech - traw, drzew, krzewów, mój i Heleny.
0, za wiele, za wiele zachwytu, jak na jednego rekonwalescenta...
I tyle słońca na dowód, że wszystko od słońca pochodzi.
Tyle niespodzianych rzeczy!
Widzę, czuję, lecz nie wierzę.
Helena zarzuciła mi ręce na szyję, ja nie wierzę.
Trawa pod stopami, też nie wierzę.
Powietrze od ziemi do błękitnego nieba, nie wierzę.
Niczemu nie wierzę.
Kto mnie tym łudzi?
Kto i dlaczego?
Kto chce mnie natchnąć czymś, co nie istnieje?
Życia radością, skoro
Te obłoki zieleni, którą najpierw ujrzałem, a zaraz potem - każde<br>źdźbło, każdy listek z osobna!<br> Każdą żyłkę i puls soków.<br> Nasz wspólny oddech - traw, drzew, krzewów, mój i Heleny.<br> 0, za wiele, za wiele zachwytu, jak na jednego rekonwalescenta...<br> I tyle słońca na dowód, że wszystko od słońca pochodzi.<br> Tyle niespodzianych rzeczy!<br> Widzę, czuję, lecz nie wierzę.<br> Helena zarzuciła mi ręce na szyję, ja nie wierzę.<br> Trawa pod stopami, też nie wierzę.<br> Powietrze od ziemi do błękitnego nieba, nie wierzę.<br> Niczemu nie wierzę.<br> Kto mnie tym łudzi?<br> Kto i dlaczego?<br> Kto chce mnie natchnąć czymś, co nie istnieje?<br> Życia radością, skoro
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego