Te obłoki zieleni, którą najpierw ujrzałem, a zaraz potem - każde<br>źdźbło, każdy listek z osobna!<br> Każdą żyłkę i puls soków.<br> Nasz wspólny oddech - traw, drzew, krzewów, mój i Heleny.<br> 0, za wiele, za wiele zachwytu, jak na jednego rekonwalescenta...<br> I tyle słońca na dowód, że wszystko od słońca pochodzi.<br> Tyle niespodzianych rzeczy!<br> Widzę, czuję, lecz nie wierzę.<br> Helena zarzuciła mi ręce na szyję, ja nie wierzę.<br> Trawa pod stopami, też nie wierzę.<br> Powietrze od ziemi do błękitnego nieba, nie wierzę.<br> Niczemu nie wierzę.<br> Kto mnie tym łudzi?<br> Kto i dlaczego?<br> Kto chce mnie natchnąć czymś, co nie istnieje?<br> Życia radością, skoro