grozi panu nieuchronna śmierć, zupełna pewność, że musi pan umrzeć, z drugiej... otwarta furtka, ale czyimś kosztem...<br>Podgórski stał oparty o piec, z pochyloną głową, zamyślony. Kossecki przyjrzał mu się badawczo. Czuł, że popełnił fałszywy i nierozważny krok. Nie należało podobnej rozmowy zaczynać. Wyniknęła dla niego w pewnym momencie zupełnie niespodziewanie, nim sam siebie zdążył skontrolować, i teraz nie tyle własne pytania, ile krótkie odpowiedzi Podgórskiego, a przede wszystkim jego obecne milczenie, uświadomiły mu, jak niebezpieczny temat poruszył. Nie mógł się już jednak wycofać. Należało rozmowę doprowadzić do końca. Nim zdążył ułożyć zdanie, które by było w tym momencie najwłaściwsze, Podgórski