Typ tekstu: Książka
Tytuł: Klechdy domowe
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1960
do Raciborza, będziesz pocztylionem miłości. Zabrzęczysz w ucho mojemu Mieszkowi, że nieustannie myślę o nim, ale cierpię w niewoli u podstępnego gnoma, który mieszka w Karkonoszach. I przynieś mi odpowiedź.
- Naj-chęt-niej! Naj-chęt-niej! - zabrzęczała pszczółka i poleciała. Ale, o rozpaczy! - prawie w oczach księżniczki przyfrunęła jaskółka i, nieświadoma tej misji dyplomatycznej, połyka pszczółkę w okamgnieniu. Wyczarowała tedy świerszcza. Chociaż spory był, markocił. Że daleka droga do tego Raciborza, że nie wiadomo, czy sił mu starczy, ale i on poleciał, poskakał raczej, dając ciągle koncerty po łąkach. Ale przyszedł bocian z długim dziobem i zjadł muzykanta.
Do trzech razy
do Raciborza, będziesz pocztylionem miłości. Zabrzęczysz w ucho mojemu Mieszkowi, że nieustannie myślę o nim, ale cierpię w niewoli u podstępnego gnoma, który mieszka w Karkonoszach. I przynieś mi odpowiedź. <br>- Naj-chęt-niej! Naj-chęt-niej! - zabrzęczała pszczółka i poleciała. Ale, o rozpaczy! - prawie w oczach księżniczki przyfrunęła jaskółka i, nieświadoma tej misji dyplomatycznej, połyka pszczółkę w okamgnieniu. Wyczarowała tedy świerszcza. Chociaż spory był, &lt;orig&gt;markocił&lt;/&gt;. Że daleka droga do tego Raciborza, że nie wiadomo, czy sił mu starczy, ale i on poleciał, poskakał raczej, dając ciągle koncerty po łąkach. Ale przyszedł bocian z długim dziobem i zjadł muzykanta. <br>Do trzech razy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego