polsko-ukraińskie. <br> "A wiosną - niechaj wiosnę, nie Polskę zobaczę" - ten okrzyk Lechonia od 1918 roku aż do dziś streszcza rozterkę każdego piszącego po polsku. Bo niby łatwo jest wybrać i pisać wyłącznie o życiu pojedyńczym, o "ogólnoludzkich" problemach upływającego czasu, miłości i śmierci, ale w tle, świadomi jesteśmy tego czy nieświadomi, czai się tamto, właściwie dotychczas nie nazwane, albo nazwane tylko okrężnie, jako stanięcie na granicy. Uświadomiłem to sobie, tłumacząc na angielski wiersze polskich poetów i własne, albo zbierając recenzje z mojej antologii A Book of Luminous Things, która najpierw ukazała się po polsku jako Wypisy z ksiąg użytecznych. Nareszcie bez