ziemię, bo gliniany kopczyk tak czy tak czeka na swoją godzinę - i już uśmiechnięty lekkomyślny: - Nie stać mnie jednak na ucieczkę, choć bardzo wygodne i zachęcające są drzwi mego ósmego piętra.<br>Tak, szanow ny! Noszę podejrzane nazwisko.<br>Czają się wokół mnie mroki, inkuby i sukuby! Słyszę czarne stąpania i szept nietoperzy.<br>- Spróbuj odczynić uroki! - Właśnie próbuję: wódą! Wódeczką, żytkiem, koniaczkiem.<br>Przyglądam się chłopcu: w tych opuchniętych jeszcze rysach zaczyna się już odradzać powszednia, urodziwa twarz doktora Twardowskiego.<br>Należy s prawdzić, czy nie są to tylko pozory.<br>- Chciałbym spytać, mój Grzegorzu, w imieniu sukubów oraz nietoperzy, czemu nie wynajmiesz egzocystów i jaka