mogło to wszystko wyglądać. Widzieli w swej wyobraźni mnożące się bezustannie sekcje bojowe młodych robotników, metalowców od Lilpopa, z Dzwonkowej, od Gerlacha, robotników z tramwajów i młodych kolejarzy. Młodych, sprawnych, pełnych dumnej odwagi, żarzących się entuzjazmem, przebiegających miasto niby kamienny las, rozsadzających wybuchami min i granatów spiżową pokrywę niemieckiego terroru, nieuchwytnych jak mgła, a pewnych. Marzyli o tysiącznych oddziałach czerwonych partyzantów, panujących we wszystkich lasach, wsiach i miasteczkach, kontrolujących drogi i zamykających barierą ognia wszelki ruch niemieckiego transportu; marzyli o wyrosłych z ziemi i ziemi broniących partyzantach, czupryniastych, półnagich, obwieszonych bronią, śpiewających pieśni wśród zachodów słońca, na skraju lasów, w wioskach