pod oknem duża donica z kwiatkiem. Baata była dokładnie ta sama co dawniej i nie potrafiłbym wskazać żadnych wstrząsających różnic, i wcale nie musieliśmy nawiązywać do naszej korespondencji (chyba zresztą oboje mieliśmy świadomość, że nie byłaby to rzecz najwłaściwsza), żeby mieć o czym gadać. W końcu nadeszła też ta chwila nieunikniona, kiedy to podszedłem do półki, żeby przyjrzeć się książkom.<br>- O, masz de Unamuna - stwierdziłem.<br>- Znasz go?, jest świetny.<br>- Właściwie to go nie znam, kojarzy mi się tylko z obozem wędrownym, między liceum a studiami. Padało wciąż jak diabli, więc całymi dniami wywoływaliśmy duchy. A to, wiesz, jak się coś robi