ma, są zapewne, ale są tak w tok i tonację tej nie <orig>biografi</>, ale biograficznej pieśni wtopione, że nawet ślepe zgadywanie, gdzie prawda, gdzie zmyślenie, byłoby tu - jak zresztą wszelkie ślepe zgadywanie - daremne. Biograficzna pieśń Moniki Zgustovej nie jest może (i na szczęście) pełną ostentacyjnej czci pieśnią pochwalną, ale jest niewątpliwie pieśnią wtórującą dziełu. Jest trochę tak, jakby to sam Hrabal trochę mniej ostrym piórem, trochę bardziej rozcieńczonym atramentem napisał. Przeczytać można, kto gustuje w rzeczach rozcieńczonych, przełknie taki dekokt łatwo i nie bez przyjemności, tyle że jest to przyjemność jałowa i bez prądu. Żadnych konkretów, żadnych nowych rzeczy były czy