w myślach, powiedział stanowczo:<br>- Jeśli pójdziesz ze mną, pójdę; jeśli nie będziesz chciała iść ze mną, nie pójdę.<br>Debora zgorszyła się postawionym warunkiem, zgodziła się jednak go przyjąć. Ale jawny brak wiary nie mógł ujść wodzowi bezkarnie: Sisera, wódz kananejski, miał zginąć nie z jego ręki, lecz z ręki słabej niewiasty.<br>Na zew prorokini nie wszystkie plemiona odpowiedziały. Mimo to zebrało się dziesięć tysięcy wojowników, źle uzbrojonych, ale gotowych na wszystko. Obecność "matki Izraela'', jak nazywano Deborę, wywołała nieopisany entuzjazm. Armia izraelska ustawiła się na stoku góry Tabor. W dolinie Jezreel pokazała się tymczasem armia kananejska pod wodzą Sisery. Wyprzedzało ją