Typ tekstu: Książka
Autor: Parandowski Jan
Tytuł: Niebo w płomieniach
Rok wydania: 1988
Rok powstania: 1947
Gazety. Okrutne szelmostwa
w pruskiej Izbie Panów przy dyskusji nad ustawą o wywłaszczeniu Polaków. Zosia
aż się spłakała...
1 lutego 1909. Poniedziałek. Mróz, rano 6°. Do biura później, bo przedtem na
policję, zawiadomić o skradzeniu Zosi torebki; pomoże jak umarłemu kadzidło.
Szwedzicki, który był starostą w Bochni, wrócił do Namiestnictwa: niezadowolony.
Znów kilka wypadków szkarlatyny. Teofil w domu, bo małe wakacje. Zosia robiła
kreple i pączki. Wieczorem zanieśliśmy tego trochę Pańci, ale jej nie było w
domu. Teofil po drodze pokazywał nam śliczny księżyc za chmurami. W gazetach
dużo o sprawie Azewa. Czyta się to całkiem jak romans kryminalny. O 1
Gazety. Okrutne szelmostwa <br>w pruskiej Izbie Panów przy dyskusji nad ustawą o wywłaszczeniu Polaków. Zosia <br>aż się spłakała...<br> 1 lutego 1909. Poniedziałek. Mróz, rano 6°. Do biura później, bo przedtem na <br>policję, zawiadomić o skradzeniu Zosi torebki; pomoże jak umarłemu kadzidło. <br>Szwedzicki, który był starostą w Bochni, wrócił do Namiestnictwa: niezadowolony. <br>Znów kilka wypadków szkarlatyny. Teofil w domu, bo małe wakacje. Zosia robiła <br>&lt;orig&gt;kreple&lt;/&gt; i pączki. Wieczorem zanieśliśmy tego trochę Pańci, ale jej nie było w <br>domu. Teofil po drodze pokazywał nam śliczny księżyc za chmurami. W gazetach <br>dużo o sprawie Azewa. Czyta się to całkiem jak romans kryminalny. O 1
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego